MITY WYCHOWAWCZE #5 Kary i nagrody

Taki sposób wychowania królował właściwie wśród wszystkich moich znajomych i myślę, że śmiało można powiedzieć, że wśród większości dzieci lat dziewięćdziesiątych. Gdybym chciała zliczyć, ile razy w swoim dzieciństwie zarobiłam jakąś karę pewnie zabrakłoby mi umiejętności matematycznych. Jednocześnie zdarzały się też nagrody, i to chyba nawet częściej, bo nie byłam też znowu zbyt niesfornym dzieckiem. Chociaż właściwie to nie jestem pewna, czy byłam taka grzeczna, czy może zbyt sprytna, żeby dać się złapać na tym, co naprawdę wyprawiałam. 🙂

Jak to jest w takim razie z karami i nagrodami? Dzisiaj pokuszę się o roztrząsanie, czy są skuteczne i czy warto je stosować.

Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko rzuca jedzeniem i chcemy je tego oduczyć. Możemy zatem zacząć je karać za każdym razem kiedy tego nie zrobi albo nagradzać je kiedy odłoży jedzenie na stół zamiast cisnąć o podłogę. Być może nasze działania będą skuteczne i po kilku karach lub nagrodach dziecko będzie odkładać jedzenie na stół tak, jak tego od niego oczekujemy. To przecież sukces, możemy sobie pogratulować.

Jaka z tego nauka?

Tylko czego nauczyliśmy nasze dziecko? Czy dowiedziało się ono, że jedzenie trzeba szanować? Czy wie, że nie mamy ochoty sprzątać po nim za każdym razem, kiedy nie odłoży jedzenia na miejsce? Raczej nie. Nasze dziecko jednak się czegoś nauczyło. Wie, że kiedy mama patrzy nie może rzucać jedzeniem, bo spotka je kara lub wie, że jeśli chce otrzymać nagrodę, musi odłożyć jedzenie na stół. Nauczyło się, jak uniknąć kary lub zdobyć nagrodę.

Z własnego doświadczenia wiem, że dokładnie tak to wygląda. Bardzo szybko załapaliśmy z rodzeństwem, co warto, a czego nie warto robić pod czujnym okiem rodziców. A że trzy głowy to nie jedna, to kiedy to oko było odpowiednio daleko, wyprawialiśmy różne rzeczy, o których moja mama dziś, kiedy jesteśmy już dorośli słucha z szeroko otwartymi oczyma.

Kary i nagrody: behawioryzm

Źródeł przekonania o skuteczności kar i nagród szukać można w psychologii behawioralnej. Wywodząca się z niej teoria wzmocnień B. F. Skinnera głosi, że ludzkie zachowanie kształtowane jest właśnie przez konsekwencje działań. Inaczej mówiąc, podejmujemy takie działania, które pozwalają nam uniknąć kary lub zyskać nagrodę. O ile założenia ta mogą być bardzo pomocne, to pewną luką tej teorii jest to, że nie uwzględnia tego, co ja lubię nazywać czynnikiem ludzkim. Przemyśleń, uczuć, wartości, przekonań i emocji. Tego wszystkiego nie ma w teorii wzmocnień w procesie organizowania naszego zachowania.

Kary i nagrody świetnie sprawdzają się w tresurze zwierząt. Szczęśliwie, w ostatnich latach dokonano ważnego odkrycia w dziedzinie rozwoju i wychowania człowieka: dzieci są ciut mądrzejsze od zwierząt i potrzebują nie tresury, lecz wychowania. Dodatkowo dość szybko zaczynają rozumieć mowę artykułowaną, więc o wielu sprawach można z nimi nawet porozmawiać.

Co zamiast?

Powyższy przykład dotyczący rzucania jedzeniem pochodzi z naszego życia. Kiedy Ignacy był niemowlęciem, pozwalałam mu na wszelkie manipulacje jedzeniem. W pewnym momencie uznałam jednak, że przyszedł czas, aby nauczyć go swojego rodzaju szacunku dla żywności. Dlatego zaczęłam mu tłumaczyć, że nie chcę, żeby rzucał jedzeniem, że nie lubię tego, bo takie jedzenie się marnuje, a moglibyśmy je potem jeszcze zjeść. Albo, że muszę je po nim sprzątać, a wcale nie mam na to ochoty. Ignacy coraz rzadziej rzuca jedzeniem, najczęściej, kiedy nie chce już jeść przynosi je mi lub odkłada na stół/talerz. Kiedy to zrobi mówię mu, że np. teraz schowam mu obiad na jutro/ chętnie zjem owoc itd.

Ostatecznie, nie wychowujemy dzieci tylko po to, żeby nie sprawiały nam problemów. Przynajmniej nie powinniśmy ich po to wychowywać. Kiedy podejmuję różne wysiłki wychowawcze myślę raczej o tym, żeby Ignacy wyrósł na porządnego i szczęśliwego człowieka, który szanuje siebie i innych. Jeśli oprzemy te wysiłki i na filarze kar i nagród, istnieje ogromna obawa, że prędzej czy później filar ten nie wytrzyma próby dorosłego życia naszego dziecka.

Dziękuję za Twoje odwiedziny na mojej stronie! Chcesz być na bieżąco? Polub mój profil na Facebooku lub Instagramie i nie przegap żadnego wpisu!

10 Comments

Add Yours
  1. 1
    Angelika F

    Bardzo interesujący post. Jako mamie, łatwo jest dać dziecku coś w prezencie, a znacznie trudniej zabronić czegoś, ale myślę że nie tylko ja tak mam. Pozdrawiam:)

    • 6
      Martyna Filipiak

      Dokładnie! Tym bardziej, że jeśli już zabrnęliśmy w stosowanie kar, to nie tak łatwo jest przestawić się na tłumaczenie i dyskusję. 🙂

  2. 7
    Beata

    Myślę, że tekst ten jest lekkim uogólnieniem (choć rozumiem to, bo o temacie można pisać i pisać 🙂 ) Sama stwierdziłaś, że jest to model, który królował w latach dziewięćdziesiątych, a więc śmiało można przypatrzyć się temu pokoleniu, gdyż są to już ludzie dorośli. I nie widzę, żeby te osoby nie szanowały jedzenia, nie doceniały tego co mają itp. tylko dlatego, że w dzieciństwie dostawały za coś nagrodę. Rozumiem cel tego artykuły, ale nie sądzę, aby dorośli dzisiaj twierdzili, że jedzą w restauracji ładnie i wszystko tylko dlatego, że w dzieciństwie miel model nagród. A może ja po prostu nie widzę problemu 🙂

    A druga sprawa, to warto bliżej zapoznać się z metodą behawioralną, ponieważ temat został tutaj moim zdaniem zbyt uogólniony. W tej metodzie nie ma czegoś takiego jak „karanie”. Nie karze się dzieci, nie krzyczy, nie grozi i nie daje kar. W tej metodzie wzmacnia się wyłącznie pożądane zachowanie nagrodą, która niekoniecznie jest materialna. W dobrze przeprowadzonej metodzie dziecku nie daje się woru słodyczy, lodów czy wycieczek jako nagrodę by dziecko zjadło obiad ale np. jeżeli dziecko zgodzi się na współpracę (aby już dajmy na to zjadło posiłek), mogło po tym zrobić coś, co daje mu poczucie bezpieczeństwa, odrobinę radość czy przestrzeni, której potrzebuje jak np. poskakać (jeżeli dziecko nie chce jeść, bo jest nadpobudliwe), dotknąć struktury materiały, który sprawia mu przyjemność, posłuchać kawałka muzyku, np. śpiewania ptaków).

    • 8
      Martyna Filipiak

      Faktycznie trudno wyczerpać temat i zmieścić się w tekście, który da się przeczytać 😉 Ja opisałam swoje doświadczenia związane z karami i nagrodami, zresztą podobne doświadczenia mają wszystkie osoby, z którymi o tym rozmawiałam. Podany przeze mnie przykład nie miał na celu stwierdzenia, że coś jest nie tak z dorosłymi, którzy kiedyś byli w ten sposób wychowywani. Jednak to, że coś się w miarę sprawdziło kiedyś nie znaczy, że nie warto zastanowić się, czy nie ma innej, lepszej drogi. Model behawioralny jest mi dobrze znany (ale też ciężko byłoby go w pełni przytoczyć w jednym artykule) i faktycznie świetnie sprawdza się w pracy z dziećmi z trudnościami, np. nadpobudliwością ale moim zdaniem nie warto wychodzić od niego w wychowaniu.

  3. 9
    Ania, Kęsy Codzienności

    Mam dwie córki, 3,5 oraz roczek. Starsza ma nieraz karę lub nagrodę, ale sama po jakimś czasie doszłam do wniosku, że zbyt wiele lat i nagród nie jest prawidłowym sposobem. Niestety, tak jak mówisz, ciężko potem o dialog, jeśli od początku jest kara lub nagroda.

    Ps. Jeśli masz możliwość, zmień czcionkę na blogu na taką, która ma polskie znaki. Obecnie na telefonie widzę je nieco inne od reszty… ☺️

    • 10
      Martyna Filipiak

      Świetnie, że tak czujnie obserwujesz, co faktycznie sprawdza się w wychowaniu Twoich córek. Dzięki temu masz szansą być coraz lepszym rodzicem 🙂
      a z czcionką niestety mam problem już od jakiegoś czasu 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *