To moje! – o własności dziecka

Wiosna w końcu uraczyła nas piękną pogodą, a co za tym idzie sezon na plac zabaw rozszalał się na dobre. A wraz z nim znane już, odwieczne walki:

Zostaw, to moje! –Daj mi tą łopatkę, nie bawisz się! – Właśnie, że bawię!- Piotruś, daj chłopcu łopatkę, trzeba się przecież dzielić! – Ale ja nie chcę! – Ale tak trzeba i już!

Kończą się takie dyskusje na różne sposoby: któreś z dzieci odpuszcza, ale jest niezadowolone. Żadne nie odpuszcza i żadne nie jest zadowolone. Rodzic interweniuje i znowu jedna strona się cieszy a druga złości. Dzieci dogadują się same i razem dobrze się bawią. Opcji rozwoju wypadków jest naprawdę sporo, a duża część przebiegu sytuacji zależy od takich czynników jak: etap i poziom rozwoju dziecka, reakcja dorosłego, codzienne wzorce.

Etap i poziom rozwoju

Dzieci w różnym wieku mogą przejawiać mniejszą lub większą niechęć do dzielenia się. Do około drugiego roku życia raczej jest im wszystko jedno i niezbyt pojmują pojęcie własności i dzielenia. Potem jednak, kiedy już je zrozumieją następuje etap, w którym wszystko jest moje. Wtedy dziecko nie tylko niechętnie się dzieli, ale też z dużym zapałem przywłaszcza sobie upatrzone przedmioty należące do innych. Starsze dzieci (powyżej 4 lat) zaczynają już różnić się tym, w jakim stopniu są skłonne do oddania komuś swojej własności.

Zupełnie naturalnie (ok. siódmego roku życia) nadejdzie w życiu dziecka czas, kiedy kooperacja zacznie odgrywać większą rolę. Dziecko samo będzie w stanie dostrzegać pragnienia innych oraz własne potrzeby (np. zaakceptowanie przez rówieśników) i jego skłonność do różnego rodzaju współpracy (także dzielenia własnością) się zwiększy.

Warto jednak znać prawidła rozwojowe i np. nie wymagać od dwu – trzylatka, że z radością odda którąś z zabawek na placu zabaw. Nie mówię, że mamy mu pozwalać, aby ograbiał z foremek wszystkie dzieci dookoła, ale dajmy mu chociaż przyzwolenie, aby jego zabawki były w tym czasie tylko jego. Nie dziwmy się też, że reaguje protestem na to, że ma oddać coś, co do niego nie należy, a już na pewno nie karzmy go za to!

Ignacy do niedawna dzielił się zupełnie naturalnie wszystkim, a raczej nie zwracał uwagi na to, że ktoś bawi się należącą do niego zabawką. Jednak zauważyłam, że im więcej przebywa wśród innych dzieci, tym większą uwagą obdarza zagadnienie własności i np. protestuje kiedy chce użyć swojej łopatki, a inne dziecko ma ją w ręce. Jest jednak najczęściej mniejszy od większości dzieci i mówi na razie tylko pojedyncze słowa więc najczęściej ‘zgłasza’ ten problem mi. A co ja na to?

Reakcja dorosłego

Ja tłumaczę, że ma prawo pobawić się teraz tą zabawką jeśli chce, bo należy do niego. Pytam dodatkowo, czy chce się pobawić teraz np. łopatką, czy może chce mi tylko zasygnalizować, że ktoś inny ma jego własność. Jeśli Ignacy potwierdza, że chcę daną rzecz pomagam mu odebrać ją innemu dziecku, ale zawracam się do tego dziecka takimi słowami, jakich chciałabym żeby używał mój syn w przyszłości, dbając o swoją własność. Mówię np. Ignacy chciałby pobawić się teraz tą łopatką, bo ona jest mu teraz potrzebna. To jest jego łopatka. Jeśli dziecko protestuje proponuję mu np. coś innego w zamian, np. grabki (Ignacy raczej nie protestuje na takie zamiany) lub mówię, że jeśli Ignacy zajmie się czymś innym może znowu łopatki użyć.

Teraz pewnie sporo osób złapało się za głowę, bo czego ja uczę swoje dziecko, trzeba się przecież dzielić!. Zgadzam się, że dzielenie z innymi przynosi różne korzyści, jak np. wspólna ciekawa zabawa. Uważam jednak, że aby dziecko umiało/chciało się dzielić trzeba najpierw uszanować jego własność i nauczyć je zarządzania nią. Dziecko, jak każdy człowiek, ma prawo do swojej własności oraz autonomii i niezależności decyzji, co z tą własnością zrobi. Oznacza to, że nie powinniśmy mu nakazywać, żeby się z kimś dzieliło, czy też karać go, jeśli tego nie zrobi.

Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwe, szczególnie pod czujnym okiem innych mam i babć na placu zabaw. Tym bardziej, że wydaje nam się, że w ten sposób wychowamy samoluba, z którym nikt nie będzie chciał się przyjaźnić.

Codzienne wzorce

Poszanowanie własności dziecka jest konieczne do tego, aby mogło się dzielić, czując się z tym dobrze i bezpiecznie. Dziecko, którego autonomię uznajemy ma poczucie, że może zrobić z swoją zabawką co zechce i np. jak uzna że chce się nią pobawić po tym , jak już ją komuś pożyczyło, ma prawo ją z powrotem odebrać. Dlaczego to takie ważne?

Dzielenie się jest dla dziecka dość niecodzienną sytuacją, w której musi wyjść z naturalnego rozwojowo egocentryzmu i odnaleźć w sobie reakcje z zupełnie odwrotnego bieguna. Taka sytuacja rodzi wiele różnych lęków: a co jeśli będę chciał ją z powrotem? A jeśli ją zniszczy? Dlatego, aby mogło z poczuciem komfortu, podzielić się swoją własnością, musi wiedzieć, że otoczenie szanuje jego autonomię w tej kwestii.

Oczywiście jednak chcemy żeby dziecko potrafiło się podzielić, aby harmonijnie współdziałać z innymi. Warto zatem wskazywać korzyści wynikające z takich sytuacji, np. podzieliłeś się łopatkami i zbudowaliście z chłopcem dużą wieżę. To była świetna zabawa, prawda? oraz konsekwencje tego, że się czymś nie podzieliło: chłopiec poszedł pobawić się z kimś innym lub chłopiec nie pozwolił tobie obejrzeć swojej zabawki, bo ty też się z nim nie podzieliłeś. Dobrze też nazwać uczucia towarzyszące obu stronom w takich sytuacjach.

Można też pokazać dziecku inne możliwości współpracy, np. czasowa zamiana na zabawki lub stwarzać sytuacje sprzyjające dzieleniu, np. częstowanie chrupkami. Ponadto, dziecko będzie bardziej chętne do współpracy, jeśli będzie widziało jej przykłady w otoczeniu. Dobrze zatem, aby widziało, np. jak mama pożycza sukienkę siostrze, a tata piłkę kolegom. W takich sytuacjach możemy też opowiadać o tym, dlaczego tak się zachowujemy, jak się z tym czujemy i jakie wynikają z tego korzyści zarówno dla nas, jak i dla innych.

Najważniejsze jednak, aby mimo chęci nauczenia dziecka współpracy i dzielenia, dziecko miało wolność wyboru w sprawie swojej własności oraz wiedziało, że go ma. Dlatego jeśli np. dziecko ma ulubione zabawki, którymi nie chce dzielić się pod żadnym pozorem, to mamy obowiązek to uszanować. Jest to niełatwa sprawa, bo w naszym społeczeństwie nadal mocno zakorzenione jest przekonanie, że trzeba się dzielić i już. Jednak nie o to nam przecież chodzi, żeby dziecko dzieliło się zabawkami, dlatego że my i inni dorośli patrzymy, ale dlatego, że dostrzega wartość współpracy i kooperacji.

A Ty jak uczysz swoje dziecko współpracy? Uważasz, że dzieci zawsze powinny dzielić się z innymi? Podziel się swoim zdaniem!

Dziękuję za Twoje odwiedziny na mojej stronie! Chcesz być na bieżąco? Polub mój profil na Facebooku lub Instagramie i nie przegap żadnego wpisu!

8 Comments

Add Yours
  1. 1
    Iwona Kmita

    Poruszyłaś bardzo ważny temat. Moim zdaniem w sposób, ktory każdej mamie powinien się przydać. Stosowałam podobne zasady, choć przyznaję – błędy też robiłam. Ale kto nie robi, żtcie czasem zaskakuje i nie wiadomo jak zareagować. Zwłaszcza w świecie dziecka. Ale zawsze warto pamietać, że dziecko ma swą godnośc i trzeba ją i jego prawa i decyzje szanować. Tylko rozmowa i dobry przykład przyniosą rezultaty.

    • 2
      Martyna Filipiak

      Mi też zdarza się z odruchu pomyśleć, a czasem nawet powiedzieć 'trzeba się dzielić’, bo tak mocno mam to wpojone. Błędy zdarzają się każdemu, bo tak jak mówisz, nie jesteśmy przewidzieć naprawdę masy rzeczy, tym bardziej w interakcji z drugim człowiekiem. Tym bardziej, że dziecko może się od nas diametralnie różnić i zaskoczyć nas zupełnie innym postrzeganiem rzeczywistości 😉

  2. 3
    Joanna

    Nie jestem pewna, czy jest w ogóle możliwe ustalenie uniwersalnych zasad typu – dziel się albo bądź zawsze asertywny. Czasem zaborczość dziecka może sprawić, że nawet własne rodzeństwo nie będzie chciało się się bawić i choć wcześniej z radością dzieliło się swoimi zabawkami, uczy się, że brat nie daje i leje po głowie, gdy chce się skorzystać z jego kredki itp., więc czemu ma samo dawać. Jasne, że dorośli też nie zawsze lubią się dzielić, ale bliższe mi jest jednak stanowisko nieprzywiązywania się do własności, a przynajmniej uczenia samej siebie traktowania rzeczy jako czegoś, co można oddać, stracić, czym można się właśnie podzielić. Zawsze jednak musi być zgoda wszystkich stron na daną sytuację.

    • 4
      Martyna Filipiak

      O tą zgodę przede wszystkim chodzi i o to, żeby szanować decyzję dziecka, kiedy się nie pojawi. To nie chodzi o to, żeby powiedzieć dziecku 'Chcesz mieć wszystko dla siebie? Bierz!’, ale raczej o to, żeby pokazać mu korzyści z dzielenia w inny sposób niż nakaz i narzucanie swojego punktu widzenia. Poruszyłaś też ważny temat, choć trochę wykraczający poza mój artykuł, czyli nauczenie dziecka, że rzeczy materialne to tylko rzeczy. Przychodzą, odchodzą, można je łatwo mieć i równie łatwo stracić. W tym akurat artykule te rzeczy są symbolem woli i poczucia własności dziecka, które, moim zdaniem, należy szanować.

  3. 7
    Katarzyna

    Moje dzieci do dziś wymieniają się chociażby słodyczami, a problemu z dzieleniem się nie mają. Kiedy były małe (to już dawno temu było), to raczej nie zmuszałam ich do niczego, zawsze były negocjacje 🙂

    • 8
      Martyna Filipiak

      Negocjacje to świetny sposób na poszanowanie poczucia własności dziecka i jednoczesne ukazanie korzyści z oddanie swojej rzeczy. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *