Pierwszy wpis posiadał już dość długi wstęp, m.in. o tym dlaczego wybieram takie, a nie inne książki. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zaprosić Was w kontynuację tej literackiej podróży.
Mały chłopiec (Alison McGhee i Peter H. Reynolds)
Ta książka jest z nami od niedawna, ale od razu chwyciła mnie za serce. Zauważyłam też, że Ignacy bardzo łatwo utożsamił się z jej bohaterem, podobają mu się jego zabawy i pokazane codzienne sytuacje. W książce znajdziemy uroczą i refleksyjną opowieść, którą snuje tata o swoim synku. W bardzo prostych słowach zwraca się do malucha i opowiada o tym, co dostrzega w nim i jego zabawach. Mnie w książce urzekła właśnie ta prostota oraz to, że za tą nieskomplikowaną historyjką kryje się ważne przesłanie. Książka wyróżnia się także przepiękną i bardzo uroczą grafiką.Miłość , Co powiedział mi tata (Astrid Desbordes i Pauline Martin)
Książki znajdują się na naszym rynku w sumie od niedawna, pierwsza część Miłość została w Polsce wydana w 2016 roku, a Co powiedział mi tata w 2018. Zdążyły już sobie zaskarbić grono miłośników, do których zdecydowanie należymy także my. Podobnie jak Mały chłopiec, książki te urzekają prostotą treści, która jednocześnie kryje ważne refleksje i przesłanie. Miłość to krótki monolog, który snuje kochająca mama w odpowiedzi na pytanie synka: Powiedz, mamo, czy będziesz mnie kochać całe życie? W odpowiedzi mały Archibald w przystępny sposób dowiaduje się o tym, że miłość nie zna barier i warunków. Ale też, że kochanie polega także na tym, aby w odpowiednim momencie dać sobie przestrzeń, a nawet gdy przyjdzie czas pozwolić odejść. Treść książki i urocza grafika bardzo mnie wzruszają, a Ignacy odnajduje w tej książce siebie, swoje zachowania oraz odbicie sytuacji z naszego codziennego życia. Książka Co powiedział mi tata dopiero co do nas dotarła, ale już została obdarzona podobnie ciepłym uczuciem jak pierwsza część z serii. Tym razem przyglądamy się relacji ojca i syna oraz przysłuchujemy ich czułej rozmowie o przyszłości. Archibald dzieli się z tatą swoimi obawami, a ten pochyla się nad każdą z nich i odpowiada mu mądrą życiową radą. W prostej historii dziecko z czasem zacznie dostrzegać coraz więcej ukrytej głębiej treści. Obie te książki urzekają bardzo ładnymi, często też wymownymi ilustracjami oraz treścią, która nie tylko niesie ze sobą ważne przesłanie, ale też najzwyczajniej w świecie nie męczy. Książki z tej serii czytam Ignacemu z dużą przyjemnością nawet wiele razy pod rząd. W serii ukazała się także część Moja młodsza siostra, której nie mamy i nie czytaliśmy, więc niestety nie mogę powiedzieć o niej więcej. A królik słuchał (Cori Doerrfeld) To również nowy nabytek w naszej biblioteczce, ale czuję, że będzie wielokrotnie czytana. Jest to następna książka z uroczą i prostą, pastelową grafiką. Już jakiś czas temu czytałam jej pozytywne recenzje i zapisałam sobie ją jako tytuł do kupienia. O czym właściwie jest? Zaczyna się zwykłą codzienną sytuacją: mały chłopiec buduje piękną wieżę z klocków. Wieża jednak się psuje, co wywołuje u chłopca ogrom różnych przykrych emocji, z którymi trudno jest mu sobie poradzić. Brzmi znajomo? U nas takie frustracje pojawiają się codziennie. Do chłopca przychodzą po kolei różne zwierzątka i próbują go pocieszyć na różne sposoby, ale bezskutecznie. Ostatni próbuje królik i jak się okazuje robi dokładnie to, czego było trzeba chłopcu, czyli, w odróżnieniu od innych postaci, najzwyczajniej w świecie słucha. Ponadto nic nie narzuca, nie ocenia, tylko przyjmuje i akceptuje wszystkie emocje, które nagromadziły się w chłopcu. Książka to wspaniały przewodnik po frustracji, złości i smutku nie tylko dla dzieci, ale też dla ich rodziców. Jest sytuacja, która przydarza się każdemu dziecku, jest nazwanie towarzyszących jej emocji, ale jest także o tym, żeby słuchać zamiast narzucać swoje zdanie o sytuacji, czyli o empatii. Ta urocza książka posłuży zarówno maluchom, jak i kilkulatkom oraz, oczywiście ich rodzicom. Dzieci oswoi z frustracją, trudnymi emocjami, wrażliwością i empatią, a ich rodzicom pokaże jak w takich sytuacjach stanowić realne wsparcie dla dziecka. Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham (Sam McBratney) Tą książkę darzę wielkim sentymentem, bo jest z nami właściwie od kiedy Ignacy się urodził. Już wtedy czytaliśmy ją przed snem i robimy to nadal, a Ignacy uwielbia naśladować postaci z historyjki. Książka to uroczy i zabawny dialog dużego królika i małego króliczka (taty i synka), pełen poczucia humoru, wzajemnego podziwu, przekomarzania, a przede wszystkim bezgranicznej miłości. A wszystko to zilustrowane przy pomocy naprawdę wyjątkowych ilustracji Anity Jeram. W treści pojawiają się także wyrażenia typu: wysoko, szeroko, daleko, które wraz z ilustracjami pomogły Ignacemu oswoić te pojęcia. Książkę polecam dla dzieci w różnym wieku od malucha do starszaka, a nawet dla jeszcze starszych, które dostrzegą już także dodatkowe walory wzruszającej treści o bezwarunkowej miłości, która wymyka się miarom i opisom. Dziecięca klasyka polska (Tuwim, Fredro, Brzechwa) Pragnę wspomnieć o książkach, które bywają aktualnie pomijane, moim zdaniem bardzo niesłusznie. Mam na myśli elementy polskiej klasyki dla dzieci, które zresztą sama czytałam jako dziecko. Jak widać po kondycji książek, są one u nas bardzo intensywnie eksploatowane. Ignacy już od wieku niemowlęcego bardzo lubił słuchać tych dynamicznych, melodyjnych rymowanek pełnych dzwiękonaśladowniczych wyrażeń. I ten niepowtarzalny rytm i dźwięczna treść to jeden z wielkich atutów książek z tej grupy. Inne to płynące z nich przesłania i morały oraz zaznajamianie dzieci z polską literaturą, które jest naprawdę godna uwagi. Książki polecam zaproponować dzieciom niezależnie od wieku, ponieważ świetnie sprawdzają się zarówno przy wspólnym czytaniu, jak i przy pierwszym próbach samodzielnego zgłębiania treści. Maleńki król (Taro Miura) Na sam koniec zostawiłam opis książki, która osobiście jest moją ulubioną w biblioteczce Ignacego. Sama nie wiem, co mnie najbardziej w niej urzeka. Może to prosta i symboliczna grafika, która uderza trochę w mój sentyment dla gier w stylu Mario? A może treść, która jest tak bardzo zgodna z moimi wartościami i tak mocno mnie wzrusza przy każdym czytaniu? Ale od początku. Książka opowiada historię Maleńkiego Króla, który posiada wspaniałe wielkie królestwo. Jednak, mimo że ma tak wiele, to jednocześnie czegoś mu brak. Czegoś, co jest najważniejsze na świecie. Opowiedziana prostym, pięknym językiem historia przekazuje nam ogrom ważnych treści. Mówi o tym, jak wielką wartością jest w naszym życiu rodzina. O tym, że nawet najwspanialsze rzeczy nie są takie wspaniałe, jeśli nie mamy z kim ich dzielić. O tym, że prawdziwą wartość naszemu życiu nadają nie przedmioty, a ludzie i relacje. Ale też o tym, że możemy się bardzo różnić, ale jednocześnie doskonale do siebie pasować. Dodatkowe walory to także symbolizm grafiki. To, jak ilustracje w odpowiednim momencie nabierają koloru, a Maleńki Król zdaje się być mniej maleńki niż wcześniej. My zaczęliśmy czytać Maleńkiego Króla, kiedy Ignacy miał około półtorej roku, ale jestem przekonana, że będziemy czytać ją jeszcze długo. Spokojnie więc możecie taką książkę podarować także trzy, czterolatkowi. Podobał Ci się ten wpis? Znasz te książki? A może możesz polecić jakieś Wasze perełki z biblioteczki dziecięcej? Zapraszam do komentowania.Dziękuję za Twoje odwiedziny na mojej stronie! Chcesz być na bieżąco? Polub mój profil na Facebooku lub Instagramie i nie przegap żadnego wpisu!