Obawy
Przede wszystkim chyba jednak stchórzyłam. Obawiałam się, że polegnę w trakcie tych językowych prób. Że mimo wszelkich starań, przekażę język, który jest dla mnie jednak obcy, z błędami. Że zamiast pomóc w przyszłym przyswajaniu języka angielskiego, utrę w umyśle mojego dziecka nieprawidłowe schematy.
Poza tym bałam się trochę, że będę wywierać na moim dziecku niepotrzebną presję. Miałam obawy, czy będę w stanie wyczuć granicę między edukacyjną językową zabawą, a podręcznikową nauką, która bywa czasem cienka.
Skończyło się zatem na lekkim osłuchiwaniu z językiem obcym: czytaniu kilku książeczek zamiennie po polsku i po angielsku i puszczaniu angielskich piosenek. Wszystko od czasu do czasu, nieregularnie i sporadycznie.
Nowy początek
Moje myślenie bardzo się zmieniło, kiedy miałam przyjemność poznać na Blog Conference Poznań Paulinę, autorkę bloga Bilikid – jak uczyć swoje dziecko angielskiego?
Paulina to mama dwóch chłopców, których od samego początku uczy języka angielskiego. Robi to w sposób bardzo zbliżony do funkcjonowania dzieci w dwujęzycznych rodzinach. Na jej blogu można znaleźć opis jej doświadczeń związanych z tym procesem, a także mnóstwo inspiracji na językowe zabawy z dzieckiem i propozycje ciekawych książek oraz gadżetów, które mogą posłużyć do nauki języka angielskiego.
Po spotkaniu z Pauliną powróciłam do pomysłu nauki języka angielskiego w naszym domu, choć wcale nie wyleczyłam się z moich obaw. Tym razem zastanawiałam się, czy nie wywołam u mojego dziecka szoku i silnego dyskomfortu, kiedy nagle zacznę się posługiwać innym językiem w jakichkolwiek sytuacjach. Dodatkowo obawiałam się, czy nie stworzę sztucznie niepotrzebnej bariery komunikacyjnej między nami przez wprowadzanie nauki języka obcego.
Z tych powodów nadal odwlekałam porządne rozpoczęcie nauki języka angielskiego. Jednak zamiar dojrzewał we mnie coraz bardziej, więc powoli planowałam, jak można by się za to zabrać. Tutaj ponownie bardzo pomocny okazał się blog Pauliny, a także założona przez nią na FB grupa, w której inne mamy dzielą się swoimi doświadczeniami z tego, jak uczą swoje dzieci języków obcych, zaczynając w różnym wieku.
Jak uczyć swoje dziecko języka angielskiego?
W końcu nadarzyła się świetna okazja na rozpoczęcie naszej językowej przygody. Moje dziecko, które jak dotąd znało kilka podstawowych słów i wypowiadało je z trudem, zaczęło z ogromnym zapałem i sprawnością powtarzać usłyszane słowa. Nastąpił u niego widoczny i intensywny rozwój mowy. Uznałam zatem, że jeśli nie teraz, to kiedy jeszcze będzie lepszy moment na rozpoczęcie nauki języka obcego.
Naszym głównym narzędziem są angielskie piosenki dla dzieci. Śpiewamy i tańczymy, pokazujemy części ciała, nazywamy zwierzęta i czynności. Najbardziej lubimy piosenki z kanału Super Simple Songs na YT. Ignacemu podobają się wesołe melodyjki i wspólne tańce, a mi proste słownictwo (idealne na nasz początek nauki i dla małego dziecka) i to, że bardzo łatwo zorganizować angażującą zabawę z ich udziałem.
Drugi sposób to wspólne czytanie książek dla dzieci po angielsku. Bardzo wartościowe anglojęzyczne pozycje książkowe dla dzieci w przystępnych cenach znalazłam w sklepie sieci TkMaxx. Furorę w naszym wspólnym czytaniu robi książka o farmie z otwieranymi okienkami.
Samej rozmowy po angielsku jest jak na razie mało. Nadal nie czuję się zupełnie swobodnie w takiej sytuacji, ale powoli się przełamuję. Dbam jednak o to, aby Ignacy miał styczność z językiem angielskim codziennie, czy to w formie książki, czy to piosenki.
Muszę jednak uczciwie przyznać, że nie muszę tego zbytnio pilnować, bo Ignacy naprawdę całą tą naszą naukę polubił. Sam przynosi mi angielskie książeczki i prosi żeby włączać jego ulubione angielskie piosenki. Ostatnio, na własne życzenie, zasypia też przy angielskich kołysankach.
Efekty naszej nauki języka obcego
Jak zaznaczałam wyżej, rozpoczęcie uczenia Ignacego języka angielskiego wiązało się z wieloma moimi obawami. Podchodziłam do tej inicjatywy z sporym entuzjazmem, ale też z rezerwą. Nie byłam pewna, czy Ignacy w ogóle wyrazi chęć uczestniczenia w tym przedsięwzięciu i co z niego wyjdzie.
Mając w pamięci wszystkie moje obawy i cały mój sceptycyzm, świadoma złożoności przedsięwzięcia, jakie rozpoczęliśmy z Ignacym zmuszona jestem stwierdzić, że jego efekty przeszły moje najśmielsze wyobrażenia i oczekiwania.
Codzienne i regularne obcowanie Synka z językiem trwa od około trzech tygodni, a Ignacy potrafi już wymówić kilka słów po angielsku (i zna ich znaczenie), a większą ilość rozumie. Wykonuje też proste polecenia w zabawie (jump, clap). Okazało się, że Synek uczy się nowych słów po angielsku z podobną łatwością, jak po polsku.
Koniec obaw
Przede wszystkim jednak widzę, że moje obawy były zwyczajnie niesłuszne. W naszej nauce nie ma presji i stresu. Żadna z czynności, związanych z językiem angielskim nie wywołuje u Ignacego dyskomfortu. Dla niego nasza przygoda z językiem angielskim to po prostu świetna zabawa.
Nieprawdą jest także, że trzeba doskonale znać język obcy, aby pomóc dziecku go poznać. Na etapie, na którym jesteśmy obecnie z Ignacym w zupełności wystarczyłaby mi podstawowa znajomość języka angielskiego. Na powiązanej z blogiem Bilikid grupie czytałam nawet o doświadczeniach mam, które nie znają angielskiego wcale i postanowiły uczyć się go od samego początku wraz z dzieckiem. Swoją drogą, darzę te mamy wielkim podziwem – to dopiero jest odwaga!
Wydaje mi się, że naprawdę warto jak najwcześniej zorganizować swojemu dziecku spotkanie z językiem obcym. Niezależnie od tego, czy zdecydujesz się mówić do swojego dziecka przez cały czas po angielsku, wprowadzić język obcy w zabawach, czy osłuchać je z jego brzmieniem, czytając bajki wiedz, że to świetny pomysł i Twój wysiłek nie pójdzie na marne.
W jakim wieku Twoje dziecko po raz pierwszy spotkało się z językiem angielskim? Co sądzisz o nauce języków obcych od najwcześniejszych lat życia? Napisz mi o tym w komentarzu!
Dziękuję za Twoje odwiedziny na mojej stronie! Chcesz być na bieżąco? Polub mój profil na Facebooku lub Instagramie i nie przegap żadnego wpisu!